Dziadek Sarajewo – wizja bardzo subiektywna

Artykuły, Na spokojnie

„Ještě hoří oheň a praská dřevo,
ale už je čas jít spát,
tamhle za kopcem je Sarajevo,
tam budeme se zítra ráno brat.”

Tak w refrenie swojej ballady śpiewa Jaromir Nohavica, tęsknie wyglądając jednego z najbardziej zagadkowych i poetyckich miast w tej części Europy. Co jest w Sarajewie takiego niezwykłego? Nie wiem, ale ma to miasto w sobie jakiś niezrozumiały magnes, który wielu ludziom budzi gdzieś w głębi podróżniczej duszy przekonanie, że jest to coś więcej niż punkt na mapie; że jest to miejsce, w którym po prostu trzeba się prędzej czy później pojawić.

 

 

Wieczorny widok na Sarajewo

Wieczorny widok na Sarajewo, fot. Gabriel Hess

Zimne Sarajewo

Niewielką odpowiedź na powyższe pytanie daje samo Sarajewo, które w osobliwy sposób podejmuje tych, którzy zdecydowali się za owym głosem podążyć i wpaść w gościnę do bośniackiej stolicy. Nie daje jednak odpowiedzi pełnej. Sarajewo przyjmuje w gości niczym starszy pan, dziadek od strony ojca, który przeżył w swoim długim życiu tyle, że czyjakolwiek obecność nie jest konstytutywna dla jego bytu i nie stanowi o jego wartości. Nie potrzebuje wypełniać próżni swojego życia zafascynowanymi nim dziećmi. Nie zabiega o ich atencję. Chociaż – naturalnie – cieszą go wizyty przybranych wnuków, to jednak nie płacze przy pożegnaniu i nie pyta, kiedy wrócą.

Dziadek Sarajewo

Starsi mieszkańcy mają do opowiedzenia naprawdę wiele, fot. Andreas Lehner

Dziadka Sarajewo nikt nie prosi o anegdotki z jego życia. Historia, którą ma wypisaną na twarzy murów i ciele ulic, sprawia ból bez zadawania dodatkowych pytań. Kto zdecyduje się przyjechać, zyska milczącą lekcję na lata. Ale przyjechać trzeba chcieć. Dziadek Sarajewo nie zadzwoni z prośbą, nie będzie się narzucał. W ciszy i swoistym odosobnieniu będzie cierpliwie czekał na tych, którzy zdecydują się zapuścić w te niegościnne rejony i odwiedzić starszego pana.

Odwiedziłam Sarajewo dwukrotnie. Gdy szukam w głowie jednego słowa, które mogłoby to miejsce scharakteryzować, zawsze dochodzę do tego samego wniosku. Zimno. Sarajewo jest po prostu zimne. Ba, jest bałkańskim biegunem zimna. I – co istotne – to zimno nie ogranicza się do warunków atmosferycznych, a jest wrażeniem o wiele szerszym.

Ulice Sarajewa, karmienie gołębi

Ulice Sarajewa

Zimne, bo zima.

Po pierwsze jest Sarajewo zimne, bo…po prostu jest tam zimno. Miasto jest położone na ok. 500 m n.p.m. i otoczone jest szczytami Alp Dynarskich. Żeby dostać się do Sarajewa od strony Czarnogóry trzeba pokonać piękną za dnia, a przerażającą po zmroku drogę u podnóża majestatycznego Durmitoru, nad słynnymi kanionami Tary i Pivy. Również z pozostałych stron okalają miasto masywy górskie Bjelašnicy, Igmanu czy Romanii. Takie położenie sprawia, że średnia temperatura jest znacząco niższa niż można by się spodziewać, wybierając się „na Bałkany”.

W najcieplejszych miesiącach – sierpniu i lipcu, nie należy oczekiwać temperatury przekraczającej 25 stopni Celsjusza, a wręcz nastawić się trzeba na chłód osiągający nawet 14 stopni, co w lecie może być zaskoczeniem dla turysty, który przyjechał prosto z gorącej plaży w Ulcinj. Nie bez znaczenia są również opady deszczu, które może nie są ponadprzeciętnie obfite, ale na pewno regularne. Choć nie brakuje dni słonecznych, to jednak wybierając się do Sarajewa nie należy nastawiać się na wygrzewanie grzbietu w palącym bałkańskim słońcu.

Most w Sarajewie

Jeden z sarajewskich mostów

Zimne jak trup

Sarajewo jest zimne w dotyku. Przybywającego turystę wita rzędami szarych, brudnoszarych, żółto-szarych budynków, często zmokniętych w deszczu, roztaczając przygnębiającą aurę umarłego miasta. Nie brakuje budynków nowych, jak chociażby sarajewska duma – Avaz Twist Tower – siedziba lokalnej gazety, nowoczesny wieżowiec, najwyższy budynek na Bałkanach. Nie brakuje również odnowionych kamienic w centrum miasta czy urokliwych małych domków na obrzeżach. Jednak jakimś sposobem górują nad nimi i straszą przyjezdnych relikty socjalistycznej myśli architektonicznej.

Centrum Sarajewo

Urokliwe centrum Sarajewa, fot. Andreas Lehner

Spacerując po Sarajewie i okolicach można natknąć się na pozostałości z lat „świetności”, czego upiornymi pomnikami są nieużywane od lat, zrujnowane przez czas, biedę i lokalną chuliganerię obiekty sportowe wybudowane na Zimowe Igrzyska Olimpijskie, które odbyły się tam w 1984 r. Była to druga Olimpiada w kraju socjalistycznym i miała – jak zwykle – przynieść wielką chwałę demokracji ludowej. Skończyło się również jak zwykle i dziś o Olimpiadzie mało kto pamięta, a wybudowane z rozmachem sportowe molochy nie doczekały się remontu, nowego zastosowania ani nawet wyburzenia. Ot, stoją, obrastając mchem i graffiti. Porównując jednak z czasami wojny, które nadeszły osiem lat później, można uznać ten czas za lata świetności.

obiekty olimpijskie Sarajewo

Dawne obiekty olimpijskie

Od 1995 roku trwa akcja odbudowywania Sarajewa, zasilana przez Fundusze unijne. Chociaż nie można nie widzieć różnicy pomiędzy obecnym stanem rzeczy, a ruiną, jaką było Sarajewo po wojnie, to jednak ciężko mówić o całkowitym odbudowaniu miasta. Jednym z odnowionych miejsc są wieżowce UNIC Business Towers, które jednak – nawet w obecnym stanie – kojarzą się bardziej z tragicznymi zdjęciami oblężonego Sarajewa, z których najsłynniejsze przedstawia właśnie owe wieżowce pożerane przez płomienie.

Sarajewo jest zimne jak trup, bo pomimo upływu lat nie widać żadnego ruchu w kierunku tego, żeby miasto tak ważne, z tak głęboką historią zostało reanimowane, a zagojone rany pokazało nowym pokoleniom, dając im bezcenną lekcję.

Sklepy z pamiątkami Sarajewo

Sklepy z pamiątkami

Mrozi krew w żyłach

Sarajewo jest zimne, bo jego widok przywołuje na myśl historię, która mrozi krew w żyłach. W 1992 r. wybuchła wojna, której elementem było Oblężenie Sarajewa. Była to wojna bezwzględna, której tragedia nie kończy się na tysiącach ofiar, ale ma dalekosiężne konsekwencje. Chociaż po czterech latach działania zbrojne się skończyły, to piętno odciśnięte na tym mieście widoczne jest do dzisiaj. Do tego stopnia, że nikt nie myśli o stawianiu pomnika upamiętniającego wojnę. Sarajewo, jego ulice, mosty i ściany są jednym wielkim pomnikiem wojny. Ogromna ilość budynków w mieście w dalszym ciągu ma ściany gęsto usłane dziurami po kulach, a wiele z nich nie zostało nawet odbudowanych.

Jednym z bardziej rozpoznawalnych symboli Sarajewa są liczne cmentarze, bielące się od muzułmańskich nagrobków, rozsiane po całym mieście, nawet w centrum. Nie brakuje również mniej malowniczych mogił. Wielu poległych w oblężeniu zostało – z braku miejsca –  pochowanych na miejskich skwerach. Do dzisiaj w wielu parkach można natknąć się na nagrobki. Jednym z bardziej wymownych miejsc, które podczas wojny stały się cmentarzyskiem jest stadion Koševo, główny obiekt wspomnianej Olimpiady…

Cmentarz w skwerze Sarajewo

Cmentarz w miejskim skwerze

Sarajewo mrozi krew w żyłach, bo chociaż od konfliktu minęło ponad dwadzieścia lat, to można odnieść wrażenie, że w pewien sposób ta wojna się nie skończyła. Duch tej nieopisanej tragedii wciąż unosi się nad miastem sprawiając, że można poczuć się jak po podróży w czasie.

Wiele osób może nie zgadzać się z moim obrazem tego miasta. Wszakże nie brakuje urokliwych dzielnic, ładnej starówki z kawiarniami i restauracjami. Można zachwycić się rzadko spotykanymi w naszej części Europy zakładami rzemieślników takich jak szewcy, kaletnicy, zegarmistrzowie, którzy w oczekiwaniu na klienta grają w karty i żują słonecznik. Jednak w moim odbiorze Sarajewo pozostaje zimne, a powyższe widoki zdają się być tylko pudrowaniem niezagojonych ran, jakie to miasto odniosło w swojej historii.

Uliczki Sarajewa

W pracy

Jakże wymowne są statystyki, mówiące o tym, że ponad połowa dzieci widziała w czasie wojny martwych ludzi, a większość z nich – członków rodziny. Spory odsetek był naocznym świadkiem masakry Bośniaków, a prawie 90% musiało ukrywać się w schronach. Czy to nie wystarczy, żeby odpowiedzieć na pytanie, co takiego jest w tym mieście (które przecież w dużej mierze tworzą ludzie), że nie pozwala sobie na zapomnienie o wojnie, a wręcz oddycha nią na co dzień?

Sarajewo jest piękne – choć to przewrotne – swoją bolesną historią. Piękne w tym, jaką lekcję może zaoferować uważnym ludziom, którzy zdecydują się odwiedzić to miasto. Jednak nie przestaje być w tym pięknie niewiarygodnie zimne – mrożącą krew w żyłach wojną i dobijającym marazmem, którymi jest spowite.

✈️ 🇺🇸
Wyjazd do USA