Nikozja- współczesny Berlin przed 89′?

Artykuły, Na spokojnie

  • Tekst: Anna Mikulska

  • Data publikacji:
    • Poznaj autora

      Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej, studentka etnologii i antropologii kulturowej na UJ. Współpracuje z krakowskim oddziałem „Gazety Wyborczej”. Uzależniona od podróży, sercem ciągle wraca do Peru, Boliwii i Brazylii. Stara się łączyć reportaż z antropologią kulturową; jej główne zainteresowania to szeroko pojęta kultura, ruchy społeczne, postkolonializm i migracje.

Ulica Ledra przypomina trochę zakopiańskie Krupówki. Sklepy odzieżowe znanych marek, kiczowate pamiątki, pizzerie. Dźwięki gitary ulicznego muzyka śpiewającego ,,One Day” Asafa Avidana giną gdzieś między krzykami dzieci a rozmowami przechodniów w różnych językach. Galeria handlowa pod gołym niebem. W miarę dochodzenia do końca najpopularniejszej ulicy w Nikozji tłum trochę się przerzedza. Sklepy i kramy ucina przejście graniczne ostatniej oficjalnie podzielonej stolicy na świecie.

 

Ulica Ledra, słynna turystyczna część Nikozji,  fot. Anna Mikulska

Zielona granica

Koniec tej ulicy to miejsce w stolicy Cypru, w którym granicę między grecką a turecką częścią wyspy można przekroczyć pieszo. Dzięki zmianom wprowadzonym w 2003 roku (niektóre źródła podają 2004 rok), kolejka do kontroli dokumentów tożsamości porusza się całkiem sprawnie. Ustanowione wtedy przepisy sprawiły, że zarówno greccy jak i tureccy obywatele Cypru mogą przekraczać Zieloną Linię okazując jedynie dowód osobisty. Turyści najczęściej potrzebują paszportu.

Przejście graniczne między grecką a turecką częścią wyspy,  fot. Anna Mikulska

– Nawet nie zauważasz, że linia demarkacyjna istnieje. Możesz ją przekraczać nawet tego niemal nieświadomie, pójść tam, napić się piwa i wrócić. Ja akurat nie mam takiej potrzeby. Zwyczajnie jest to część naszego życia, dorastaliśmy z tym- mówi Loizos Vasiliou, przewodniczący Cyprus Youth Council, Cypryjczyk mówiący po grecku, gdy pytam go, jak wygląda życie w stolicy podzielonej między dwa kraje.

– Uwierz mi, niektórzy ludzie czerpią z tego korzyści. Na przykład przed 1974 rokiem miałeś 1 donum (jeden hektar) ziemi na południu. Jesteś tureckim Cypryjczykiem, przeniosłeś się na północ. Jeśli znałeś odpowiednich ludzi kończyłeś z 2-3 donami ziemi, które wymieniłeś za swój jeden donum plus nadal miałeś paszport Republiki Cypryjskiej, więc byłeś obywatelem UE. Ogólnie wygląda to tak: żyjesz na północy, kupujesz benzynę na północy, jedzenie na południu i jesteś ustawiony! – tak Zieloną Linię widzi Cenk Kas, od dwudziestu lat mieszkający w Wielkiej Brytanii, aktywnie angażujący się w grupy zrzeszające Cypryjczyków w Londynie.

Mieszkańcy jednej z wsi w górach Troodos, fot. Anna Mikulska

Historyczny spór

Przez lata Cypr był pod władzą Anglii, począwszy od czasów Pierwszej Wojny Światowej. Wtedy też narodziła się idea połączenia wyspy z Grecją. Powrócili do niej sami Grecy już po Drugiej Wojnie Światowej. Podziemna organizacja grecka EOKA podejmowała w tym celu liczne akcje dywersyjne. W odpowiedzi powstała TMT- Turecka Organizacja Obronna. Rozpoczęły się walki pomiędzy grecką ideą zjednoczenia ,,enosis” a ideą połączenia Cypru z Turcją- ,,taksim”. W 1960 roku Cypr uzyskał niepodległość, co jednak wcale nie rozwiązało problemów.

– Jak wszyscy wiemy, dawno temu Turcy przybyli i zabrali połowę naszej wyspy. Wiele krajów chciało nam ją odebrać. Prowadziliśmy wojny z Włochami, Anglikami i innymi… ale Turcja bierze wszystko: zabrali chociażby Grecję. W zasadzie nie obwiniam ich, bo to my byliśmy „tymi głupimi”. Udało im się odwrócić naszą uwagę w inną stronę przez co zaczęliśmy walczyć między sobą. Wtedy wykorzystali okazję i dorwali nas, proste- mówi Maria Dimitriou, dwudziestoletnia mieszkanka Cypru.

Po 1974 roku, gdy grecka junta wojskowa przeprowadziła próbę zamachu stanu celem zjednoczenia się z Grecją, tureckie siły militarne postanowiły wkroczyć na wyspę, wypędzając z jej północnej części greckich mieszkańców. Cudem zbiegły prezydent Makarios, na którego planowano zamach, powrócił do kraju jeszcze w tym samym roku, a efektem walk między narodami stała się proklamacja Federalnego Państwa Tureckiej Republiki Cypryjskiej, a od 1983- Republiki Tureckiej Cypru Północnego. Uznana została jedynie przez Turcję, jednak ONZ ustanowił tymczasową Zieloną Linię, która miała oddzielać turecką północ od greckiego południa. Istnieje ona po dziś dzień i, według niektórych Cypryjczyków, nieprędko zniknie z mapy wyspy.

,,Ostatnia podzielona stolica” – napis nad przejściem granicznym, fot. Anna Mikulska

-Od 1975 wiele już było rozmów pokojowych między obiema stronami przy wsparciu ONZ, ale zawsze stawały one w martwym punkcie z różnych powodów. Przez ostanie trzy lata starania o kompromis zostały zachwiane. Nasza część zawsze obwinia Turcję o nieokazywanie dobrej woli, ale to nieprawda. Podział wyspy sprzyja niektórym lobbystom i partiom politycznym, a także po prostu mieszkańcom greckiej stroniy, więc rozwiązanie jest sprzeczne z ich gospodarką i innymi interesami. Walczą zatem z każdym potencjalnym sposobem na sprawiedliwe rozwiązanie. Wierzę, że prędzej czy później Cypr będzie miał dwa osobne stany, południowy grecki i północny turecki, ale dla mnie to nie jest dobre zakończenie konfliktu. W obliczu tych okoliczności najlepsza byłaby ,,dwukomunalna” (bicommunal) federacja z równymi prawami politycznymi dla wszystkich społeczności cypryjskich, jak w Singapurze, USA i wielu innych krajach na świecie- mówi  Demetris Paraskevopoulos, mieszkający na południu wyspy.

,,Pokój” – mozaika na jednej ze ścian przy przejściu granicznym, fot. Anna Mikulska

Kwestia tożsamości

Ponieważ sytuacja Cypru jest tak wyjątkowa, problemy w rozmowach dotyczących tych kwestii polityczno-narodowych pojawiają się już na samym początku. Część z moich rozmówców nazywa siebie Grekami czy Turkami, część z nich Cypryjczykami mówiącymi po turecku, inni – Cypryjczykami greckimi czy tureckimi.

Charakterystyczna cypryjska architektura, Nikozja, fot. Anna Mikulska

-Nie mam nic przeciwko tym, którzy deklarują się jako Cypryjczycy, którzy widzą Cypr jako swoją ojczyznę. Nie zgadzam się jednak z tymi, który nazywają siebie Grekami czy Turkami. Przyczyną tego, że walczyliśmy, są tzw. Ojczyzny, czyli Grecja i Turcja. Ci, którzy nie postrzegali siebie jako Cypryjczyków byli powodem tych wydarzeń, które nas dotknęły- komentuje Cenk Kas, który nazywa siebie Cypryjczykiem mówiącym po turecku.

– Jako Cypryjczyk, osobiście nie wyróżniam swojej tożsamości w taki sposób, by być jakkolwiek innym od reszty. (…) Tak, mówię po grecku, możesz mnie nazywać Grekiem, jeśli chcesz- twierdzi Loizos.

Sztuka uliczna w Nikozji, fot. Anna Mikulska

Czy Zielona Linia istnieje tylko na mapie czy także w wyobrażeniu?

– Myślę, że łatwo się z nimi (mieszkańcami części greckiej- przyp. red.) porozumieć. W niektórych cypryjskich miastach są miejsca, gdzie ludzie nadal piją razem kawę, są sąsiadami i świetnie się dogadują. Kiedy to widziałem, bardzo mnie to cieszyło (…) nie, pochodzenie nie jest dla mnie istotne. Urodziłem się na świecie i pochodzę ze świata. Jedyna rzecz, ale za to ogromnie istotna, to fakt, że naprawdę mam szczęście, że mogłem nauczyć się więcej o Mutafie Kemalu Atatürku (pierwszy prezydent Republiki Tureckiej, ,,Ojciec Narodu”- przyp. red), on jest całkowicie inny od reszty. Jeśli będziesz miała okazję się o nim nauczyć, to musisz skorzystać- twierdzi Evren Ulu, który na pytanie o narodowość odpowiada, że jest ,,w pełni Turkiem”, urodzonym na wyspie – Politycy wprowadzali i nadal wprowadzają ludzi w błąd. Mniej wykształceni im wierzą i stają się rasistami. To takie typowe w dzisiejszych czasach, zwłaszcza w stosunku Europy do Turcji- dodaje.

Według różnych statystyk obecnie wyspę zamieszkuje około 80% Greków Cypryjskich, kilkanaście procent Turków Cypryjskich oraz inne mniejszości narodowe.

„Kocham Cię Cyprze, ale mnie dołujesz”, fot. Anna Mikulska

Relacje

– Jestem zła, ponieważ teraz nie oddadzą nam naszej wyspy. Wiem, że mój kraj jest wspaniały i można stąd kontrolować wszystkie kraje dokoła, dlatego Anglia ma tutaj swoją bazę militarną. Zatem, jeśli tego chcą, niech po prostu oddadzą nam naszą wyspę i tak jak Anglia zrobią tutaj swoją bazę militarną, czy to takie trudne? Zabawne jest to, że poznałam  kilka osób z Turcji i zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi, ale kiedy o to zapytałam, nie wiedzieli niczego. Pytali ,,Jaka wojna? Nie mieliśmy żadnej wojny…” a Ci, którzy o tym wiedzieli, mówili ,,Ach tak, uratowaliśmy Wasz kraj”- twierdzi Maria i dodaje- Moje urodziny są 21-ego lipca i każdego roku 20-ego lipca rano słyszymy syreny, ponieważ jest to data, kiedy Turcja tutaj wkroczyła. I to jest jedyna rzecz, która sprawia, że czuję taka przestraszona i czuję to, co moi ludzie tamtego dnia. Nie wyobrażam sobie siebie żyjącej tutaj kiedy Turcja wkroczyła, by zabrać nasz kraj.

Strefa buforowa na Cyprze (źródło: www.globarsecurity.org) 

– Jeśli chodzi o relacje pomiędzy greckimi a tureckimi Cypryjczykami to istnieje większość na północy, która jest przyjaźnie nastawiona i w bliskich relacjach ze swoimi grecko-cypryjskimi przyjaciółmi, ale niestety istnieje także mniejszość na południu, która nie jest tak chętna do jednoczenia się. Wynika to głównie z faktu, że tureccy Cypryjczycy zabrali ziemię, która nie należała do nich przed 1974 i były to przede wszystkim domy i ziemie na których żyli greccy Cypryjczycy, co czasem prowadzi do wrogości. W kwestii kultury jesteśmy bardzo podobni: mamy podobne tradycje, zachowania. Największą różnicą jest religia. Greccy Cypryjczycy są ortodoksyjni i bliżsi religii w porównaniu do tureckich Cypryjczyków. Tureccy Cypryjczycy są muzułmanami ale w bardzo umiarkowanej i luźnej wersji islamu- twierdzi Cenk.

Turyści przy sklepach z pamiątkami w Nikozji, fot. Anna Mikulska

Zdaniem Loizosa – Pochodzenie tak naprawdę nie robi różnicy, toczyliśmy ze sobą wojnę, ale to była wojna pomiędzy Republiką Cypryjską a Turcją. Chodzi o to, że większość ludzi po obu stronach zwyczajnie się nie zna. Wrogość tworzą politycy, który walczą o głosy.

Ulica w zabytkowej części stolicy, fot. Anna Mikulska

Nawet Ci, którzy o przeszłości nie do końca chcą zapomnieć, pragną przede wszystkim żyć w zgodzie, wbrew politycznym interesom.

– Wcale nie nienawidzę Turków, Hindusów, Arabów, muzułmanów czy kogokolwiek. To dobrzy ludzie i przez większość czasu jestem wśród nich. Nie lubię, gdy inni ludzie są wobec nich rasistowscy, ale oczywiście w tych krajach są także źli ludzie, jak w każdym kraju. I to właśnie ich nie znoszę- dodaje Maria.

Spokojne życie miasta, fot. Anna Mikulska

Światowy ewenement

Cypr, który najczęściej kojarzy się z hotelami typu all inclusive, raczej niechętnie mówi o swoich politycznych problemach potencjalnym turystom. Mimo, że na pierwszy rzut oka nie różni się niczym od pozostałych wakacyjnych wysp, warto pamiętać, że Współczesny Berlin przed 1989, czyli Nikozja, to cichy ewenement na skalę światową.

Wyschnięte Słone Jezioro w Larnace, Cypr,  fot. Anna Mikulska

 

  • Imiona niektórych rozmówców zostały zmienione

 

✈️ 🇺🇸
Wyjazd do USA