Rowerowa podróż poślubna do Nowej Zelandii cz. 2

Aktywnie, Inspiracje

Trasa promowa Wellington – Picton łączy obie wyspy i jest obecnie obsługiwana przez dwóch operatorów. Podróż trwa średnio 3,5 godziny. Ulewa i mgła sprawiła, iż trudno było napawać się całkowitym pięknem Queen Charlotte Sound. Mimo to i tak udało się dostrzec cudowne widoki.

autostrada nr 1 nowa zelandia wyspa poludniowa
Autostrada nr 1 wzdłuż wybrzeża
farma praca Nowa Zelandia
W trakcie pracy na farmie
Conway Pólnocne canterbury nowa zelandia
Widok zza płotu w Conway Flat - północne Canterbury
Nowa Zelandia widoki krajobraz
W drodze do Geraldine
Dunedin nowa zelandia
Na wiadukcie w Dunedin- autostrada w stronę Mosgiel
coast road nowa zelandia
Coast Road - w drodze do Karitane
alpaka nowa zelandia
Przydrożna alpaka- niedawno strzyżona :)
Katedra w Christchurch Nowa Zelandia
Katedra w Christchurch zniszczona trzęsieniem ziemi
Plaża Waikuku nowa zelandia
Zachód słońca na plaży Waikuku
wzgorza krajobraz widoki nowa zelandia
Na wzniesieniu za Christchurch

Podróż poślubna do Nowej Zelandii była nieco sabotowana przez pogodę, która nie rozpieszczała. W Nowej Zelandii jest ona bardzo zmienna. Ulewa jednak nie chciała odpuścić. Udało się znaleźć nocleg pod wiatą jednego z niewielu domów na trasie. Przeczekaliśmy do rana. Okazało się, że dzień zapowiada się cudownie. Otrzymaliśmy adres rodzinki hodującej krowy rasy Angus. Spędziliśmy tydzień na gospodarstwie znajdującym się na wschodnim wybrzeżu. Do naszych zadań należało łupanie drewna specjalną maszyną pod ciśnieniem i zwożenie go pod wiatę. Po wykonanej pracy mieliśmy do dyspozycji quada, którym mogliśmy jeździć na plaże w poszukiwaniu fok i delfinów.

Podróż poślubna do Nowej Zelandii i urocze foki

Wybrzeże tuż przy Kaikoura. W wielu miejscach na kamieniach wylegują się tam foki. Podróż poślubna do Nowej Zelandii

Podróżując po Wyspie Północnej spotkaliśmy zaledwie pięcioro rowerzystów. Na Wyspie Południowej, która naszym zdaniem jest przepiękna i zupełnie inna, odwiedzających było o wiele więcej. Mijaliśmy przynajmniej 10 osób na rowerach dziennie. Poza tym setki wypożyczonych aut typu camper oraz busy z materacami na pace. Pola namiotowe przepełnione ludźmi z czego ok. 80% stanowili Niemcy. Nikt nie potrafił wytłumaczyć dlaczego tak wielu z nich obiera właśnie ten kierunek.

Podróż poślubna do Nowej Zelandii - przełęcz Weld

Podróż poślubna do Nowej Zelandii i niesamowite widoki

Bywało tak, że zachodząc spytać o wodę dostawaliśmy zaproszenie na noc. Gościnność Nowozelandczyków jest niesamowita. Zarówno oni jak i Australijczycy mają podobną naturę i sposób bycia, z tą różnicą, że w Nowej Zelandii czas zdaje się płynąć nieco wolniej. Ludzie mają mniej zmartwień, są bardzo spokojni i zawsze na wszystko mają czas. Kiedyś jeden miejscowy powiedział nam, że obywatele Nowej Zelandii żyją sobie z dala od wszystkiego, swoim życiem, nie interesuje ich zbytnio co się dzieje w Europie bo mają swój kąt z dala od wszystkich problemów. Osoby, z którymi czasem wdawaliśmy się w dyskusję faktycznie nie wiedziały zbyt dużo np. o sytuacji w Europie. Są oni jednak narodem bardzo pomocnym. Jednego razu kiedy ponownie zbyt mocno zasugerowaliśmy się nawigacją trafiliśmy na odludzie pośród prywatnych pól. Widzieliśmy znaki nakazujące konsultację z właścicielem w celu użycia drogi ale skąd mieliśmy wiedzieć czyja to własność? Droga nadawała się tylko do prowadzenia roweru. Minął nas traktorzysta z nietęgą miną, ku naszej uciesze nie zatrzymał się. Po kilkunastu minutach widzimy nadciągające auto – to ten sam człowiek… Już zaczęliśmy szykować się na awanturę, a pan z pieskiem przyjechał spytać dokąd zmierzamy? Kiedy dowiedział się dokąd chcemy dojechać oznajmił, że nie uda nam się to tego samego dnia, a strome wzniesienia jakie mamy do pokonania są bardzo niebezpieczne bo nie ma tam miejsca dla rowerzystów… Zaproponował podwózkę swoim malutkim terenowym autem 20 km do drogi asfaltowej. Byliśmy mu bardzo wdzięczni za to bo niedługo miało się robić ciemno, a długa droga przed nami. Po krótkiej rozmowie ów pan postanowił, że podrzuci nas do celu bo i tak nie ma planów na wieczór, dowiózł nas pod sam dom! 60 km! Faktycznie… gdyby nie on, to nie wiemy jak skończyłaby się przeprawa przez te wzniesienia… Teren był tak stromy, że nawet auto miało problem z podjazdem, a w środku było czuć zapach katowanego podjazdem silnika…

Na Wyspie Południowej naszym ulubionym odcinkiem była autostrada nr 1 wzdłuż linii brzegowej. A dlaczego? Bo można było spotkać wygrzewające się nieopodal drogi foki! Na niektórych odcinkach przy odrobinie szczęścia udało się zaobserwować w oddali delfiny oraz wieloryby. Fauna i flora Nowej Zelandii robi ogromne wrażenie na miłośnikach przyrody gdyż widoki jakie ma ona do zaoferowania są nieziemskie. Według nas w czołówce najpiękniejszych miejsc do campingu są obrzeża jezior Pukaki oraz Tekapo. Bajeczne kolory oraz górskie krajobrazy niesamowicie podkreślają urok nowozelandzkich jezior. Byliśmy bardzo mile zaskoczeni ogromną ilością darmowych parkingów i miejsc campingowych gdzie bez problemu mogliśmy rozbić namiot. Część z nich oferowała prysznic dostępny za drobną opłatą, także jeśli chodzi o zachowanie higieny w podróży to nie ma z tym żadnego kłopotu. W odnalezieniu tych miejsc bardzo pomocna okazała się aplikacja CamperMate.

Nasza podróż dobiegała końca w Christchurch, drugim co do wielkości mieście kraju. Spędziliśmy miło czas z kuzynką naszego kolegi Piotra – Agatą. Dzięki niej udało nam się zwiedzić na rowerach wszystkie najpiękniejsze miejsca. Zdecydowanie warta uwagi jest piękna Katedra Christchurch, która ucierpiała w trakcie trzęsienia ziemi i nie nadaje się do zwiedzania, gdyż grozi zawaleniu… Chcąc przybliżyć sobie historię miasta jak i kraju warto udać się do Muzeum Canterbury.

New Regent Christchurch - podróż poślubna do Nowej Zelandii

Ulica New Regent w Christchurch. Podróż poślubna do Nowej Zelandii

Z powodu wyjazdu Agaty nie mogliśmy zostać u niej do samego wylotu… Szczęście uśmiechało się jednak do nas całą drogę. Na samym początku podróży po Wyspie Południowej rozbiliśmy namiot przy jednym z domów jednorodzinnych. Byliśmy wtedy 20 km od Christchurch. Właścicielami okazało się starsze małżeństwo, które zaprosiło nas na herbatę i ciastka. Wiedzieli, że mamy przed sobą jeszcze prawie 2 miesiące podróży ale bardzo nalegali na ponowną wizytę. Udało się! Przyjechaliśmy do nich ponownie, 3 dni przed wylotem. Z przyjemnością pomogliśmy w ogrodzie oraz domu, a ostatniego dnia zostaliśmy odtransportowani prosto na lotnisko.

Tyle szczęścia… Tyle wygrać… Podsumowując, udało nam się niskim kosztem spędzić dłuższy czas w bardzo odległym od Polski miejscu. Przede wszystkim jednak zaznaliśmy piękna Nowej Zelandii i poznaliśmy jej ujmujących mieszkańców. Mówiąc w skrócie: chcieć to móc, a marzenia są po to aby je spełniać! 🙂Basia Bordych - podróż poślubna do Nowej ZelandiiPodróż poślubna do Nowej Zelandii. Basia na swoim rowerze.

 

✈️ 🇺🇸
Wyjazd do USA