Weekend w pandemii. Radom i okolice

Bez kategorii

Radom kojarzy się Wam z chytrą babą, dresiarstwem i lotniskiem, skąd nie latają samoloty? Czas to zmienić!

Pandemia, która w mniejszym i większym stopniu utrudniła nam podróże zagraniczne sprzyja odkrywaniu Polski na nowo. To także doskonała okazja do przełamywania stereotypów, które zakłamują obraz niektórych miast oraz ich mieszkańców. A w co jak w co, ale Radom i Radomianie w stereotypy obrośli. Ich źródłem jest to, co paradoksalnie buduje wartość miasta, także turystyczną –  historia.

Budynek dawnej elektrowni, fot. Rafał T.

Budynek dawnej elektrowni, fot. Rafał T.

Gdyby nie Ursus, gdyby nie Radom

Wracanie do historii w Polsce, często sprowadza się do rozdrapywania ran i martyrologicznych akademii – rzadko czcimy zwycięstwa czy wydarzenia, które budowały nas jako społeczeństwo. I owszem, historia radomskiego czerwca, bo on nim teraz powiemy parę słów, jest bolesna.

Władze, tłumiąc robotniczy bunt w 1976 roku, nie przebierały w środkach: szykany, represje i obite pałką ludzkie plecy, jak śpiewał w Szosie E7 bard tamtych czasów Janek Kelus. Ale z tych obitych pleców powstał Komitet Obrony Robotników: intelektualiści stanęli razem z robotnikami, tworząc podwalinę pod Solidarność i, w szerszej perspektywie, wolną Polskę. Bunt tamtych dni wybuchł jednocześnie w Płocku i Ursusie, stąd śpiewka: „Gdyby nie Urusus, gdyby nie Radom, to być wp*** chleb z marmoladą”.

Odwiedzając Radom porównamy dzisiejszy obraz miasta z archiwalnymi zdjęciami. Spacer zaczniemy na skrzyżowaniu Żeromskiego z 25-Czerwca, gdzie obok pomnika można podziwiać mural na pobliskim wieżowcu. Następnie zejdziemy w dół 25-Czerwca, to kilka minut pieszo, przed budynek Lasów Państwowych, dawny KC PZPR, który w tamtych dniach płonął, jako symbol walki z kryzysem PRL, drożyzną i pustymi półkami.

„Radom nawet o poranku nie jest poematem”

Ta wysoce niepochlebna opinia należy do Witolda Gombrowicza, który w mieście bywał, przy okazji wizyty u swojego brata w okolicznej Wsoli. Rozstrzyganie, czy opinia Gomborowicza była słuszna – zostawmy historykom, a sami przekonajmy się, jak dziś wygląda centrum miasta.

Spod dawnego KC PZPR przejdziemy ulicą Kelles-Krauza w stronę Teatru Powszechnego. Po drodze zobaczymy budynki, z którymi czas nie obszedł się łaskawie, przykłady architektury neogotyckiej (Kościół pw. Świętej Rodziny) i wdzierające się w historyczną tkankę miasta bloki z wielkiej płyty. W ten sposób Radom przedstawi się nam jako miejsce trudne i niejednoznaczne.

ul. Żeromskiego fot. Kubsson94

ul. Żeromskiego fot. Kubsson94

Teatr Powszechny nosi imię właśnie Witolda Gomborowicza i aktualnie jest nieczynny, ale gdy tylko COVID-19 odpuści wróci Międzynarodowy Festiwal Gombrowiczowski, na który zjeżdżają teatry z całego świata. To będzie doskonała okazja, by odwiedzić także Mazowieckie Centrum Sztuki Współczesnej Elektrownia — zachwyca nie tylko miłośników sztuki współczesnej, ale także pasjonatów.

 

Nihil Novi

Idźmy dalej. Na lewo od teatru Plac Konstytucji 3 Maja, absolutnie oszpecony kładką prowadzącą do galerii halowej, po prawo ul. Focha, fontanny i deptak. Wybór drogi jest więc prosty. Na ul. Focha robimy obowiązkowy przystanek w wiekowej już cukierni Oleńka i prosimy o rurkę z bitą śmietaną (jeśli powiemy z kremem, dostaniemy solidną reprymendę). Z przekąsek koniecznie zaliczamy radomskie zapiekanki na Malczewskiego. Każdy napotkany pod drodze radomianin wskaże nam drogę.

Deptakiem warto przejść w obie strony, górę i dół. Zacznijmy od prezydium: na przeciw park Kościuszki, prowadzący wprost pod radomską katedrę, wzorowaną na krakowskim kościele mariackim. Co ciekawe, w okolicy katedry zaczynają się radomskie Planty – też wzorowane na Krakowie. A schodząc w dół Żeromskiego, dojdziemy na radomską starówkę, która już od dekad walczy o rewitalizację. I oczywiście wiele tu kamienic, które straszą zawaleniem, ale bądźmy uczciwi, te które udało się odrestaurować, to prawdziwe perełki, w tym Domy Gąski i Esterki. Miejska legenda głosi, że w tym ostatnim mieszkała kochanka Kazimierza Wielkiego.

Domy Gąski i Esterki, fot. Rafał Terkner

Domy Gąski i Esterki, fot. Rafał Terkner

Stare Miasto Radom uciera nosa wszystkim kpiarzom. W końcu to w Radomiu zawarto unię Polski z Litwą, przez dwa lata Radom był nieformalną stolica Polski, no i chyba każdy zna na pamięć datę 1505 – Konstytucja Nihil Novi, podpisana także w Radomiu.

Kto będzie latał z Radomia

Samą historią miasta się nie stworzy i to w Radomiu widać. Są tu miejsca ciekawe i ładne, są też miejsca brzydkie i odpychające – i to także w centrum. Radom nie cieszy się dobrą prasą, co wiąże się z wydarzeniami radomskiego czerwca, gdy władze PRL nazwały mieszkańców „warchołami” i wycofały niemal wszystkie centralne inwestycje. Transformacja również nie obeszła się z miastem łaskawie: upadek wielkich zakładów – choćby „Łucznika” – przyniósł dwucyfrowe bezrobocie i łatkę miasta, gdzie diabeł mówi dobranoc.

Sposobem na odczarowanie klątwy było – od dawien dawna – lotnisko, które wpisuje się w lotnicze tradycje miasta i okolic. Samoloty w Sadkowie lądowały już przed wojną, w okolicy jest szkoła lotnicza w Dęblinie, przez lata odbywały się tu także Międzynarodowe Pokazy Lotnicze Air Show. Pierwsze podejście do lotniska zakończyło się klęską, a teraz? Wystarczy wsiąść w autobus linii 5 i zobaczyć samemu. Z centrum to raptem 15 minut drogi. Prace idą pełną parą, to pewne, a czy lotnisko odniesie sukces? Czas pokaże.

Wypad za miasto

Jeśli do Radomia wybraliśmy się autem, to mamy kilka miejsc, dla których warto z trasy zboczyć i zabawić w okolicy chwilę dłużej. Po pierwsze: Czarnolas i muzeum Jana Kochanowskiego, bo warto znać klasykę, a po drugie Muzeum Rzeźby Polskiej w Orońsku. Tu zobaczymy rzeźby Pawła Althamera i Magdaleny Abakanowicz.

Radom położny jest tuż obok Puszczy Kozienickiej. Warto więc przystanąć i by rozprostować nogi zrobić sobie dłuższy spacer. Choćby w Rezerwacie Źródeł Królewskich, z którymi wiąże się pewna legenda. Ale o tym, dowiecie się na miejscu.

 

✈️ 🇺🇸
Wyjazd do USA