Krym – Półwysep różnorodności

Artykuły, Z przygodami

Pomysł, by udać się w autostopową podróż na Krym zrodził się w mojej głowie jeszcze przed rozpoczęciem polityczno – militarnej inicjatywy pod tytułem “Aneksja”. Była druga połowa sierpnia 2012 roku, gdy przekroczyliśmy granicę półwyspu jako pasażerowie Czarnej Wołgi. Wystarczyło było w tamtych czasach wyciągnąć kciuk, w odpowiednim momencie przyjąć pieczątkę do paszportu i jechać przed siebie, chłonąc uroki podróży. Jak wiadomo, obecnie sprawy nieco się skomplikowały. Krym wciąż można odwiedzać lecz jedynie posiadając rosyjską wizę, wjeżdżając od strony rosyjskiej lub lądując na lotnisku w Symferopolu.

Południowy Krym, wybrzeże

Wybrzeże Morza Czarnego na południu Krymu

Nie chciałbym rozwodzić się w tym artykule nad historią Krymu – źródła są szerokie i ogólnodostępne, kto ciekaw, niech doczyta. Nie sposób jednak nie wspomnieć, że przez całe wieki były to ziemie niespokojne, ludność była podbijana, przesiedlana, zjawiali się nowi osadnicy – częstokroć także przymusowo (kobieta u której wynajmowaliśmy pokój oryginalnie pochodziła z drugiego końca Rosji). Ostatnie wydarzenia tylko potwierdzają etniczną dyferencję tych ziem.

Wszystkie te wydarzenia odbite są w ludziach, zabytkach i architekturze. Góry i morze pozostały obojętne, choć spojrzenie podróżnika zawsze będzie (i powinno być) zatopione w kulturze – konia z rzędem temu, kto stojąc na Ajudahu nie wspomni Wieszcza i jego podróży sprzed dwustu lat!

Góry

Ukształtowanie Krymu daje duże pole do popisu miłośnikom wojaży na szlaku. Półwysep jest pełen spieczonych słońcem wzgórz. Osobiście poczyniłem dwudniową wycieczkę na Czatyr-Dah, włóczyłem się też po jego okolicy. Przyznaję, że głównym pomysłem na wyprawę było podążanie śladami Adama Mickiewicza. Kolejnym celem górskim stał się więc Ajudach. Miejsce niezwykłe, wznosi się bowiem tuż nad morzem. Standardowy szlak wspina się brzegiem klifu by zniknąć w lesie i nim prowadzić na sam wierzchołek. Miło być jednocześnie w górach, podziwiać rozpościerającą się u stóp toń i rozważać jak to było dwieście lat temu gdy ścieżkami tymi przechadzał się autor Sonetów…

Czatyr-Dah, Krym

Góry Krymskie, widok na Czatyr-Dah, fot. Ryzhkov Sergey

Naszym kolejnym celem górskim było miasto Czufut-Kale. Żeby dostać się tam znad morza trzeba było pokonać długą i krętą górską drogę. Jechaliśmy w nocy, oczywiście na stopa, na pace samochodu handlarzy mięsem. My i dobrych kilkadziesiąt kilogramów mięcha a dookoła noc. Niesamowita to była podróż!

Czufut-Kale skalne miasto na Krymie

Skalne miasto Czufut-Kale, fot. Zysko serhii

Samo skalne miasto… imponuje. To chyba najlepsze słowo. Nie chodzi bynajmniej o wysławiane przez Mickiewicza przepaści – kto był w Tatrach, nawet ich nie zauważy, chyba, że dobrze poszuka 😉 Ale architektoniczny zamysł i wykonanie powala z nóg.

U stóp miasta znajduje się bardzo ciekawy i stary cmentarz. Czas starł niemal wszystkie symbole z powywracanych nagrobków. Jest tam cicho i dostojnie, szumią tylko drzewa.

Morze

Ogólnie rzecz biorąc, rejony nadmorskie są bardzo skomercjalizowane i najdroższe. Już dawniej południowe wybrzeże było letniskiem dla bogatych (średniej klasy?) Rosjan. SUVy, drogie hotele, niemal europejskie, a na pewno wyższe niż w Polsce ceny. Atrakcje turystyczne, takie jak np. Jaskółcze Gniazdo, czyli biały zameczek na malowniczym klifie, pełne są turystów. Tłum zabija atmosferę, ale można sobie z tym łatwo poradzić. My na przykład kupiliśmy zapas piwa i przenieśliśmy się na przeciwległy klif, skąd podziwialiśmy budowlę w towarzystwie dzikich krzewów 🙂

Jaskółcze Gniazdo, zamek na Krymie

Jaskółcze Gniazdo – neogotycki zamek na klifie w pobliżu Jałty i tłum turystów, fot. Bartosz Ryszka

Nad morzem da się znaleźć tanią kwaterę. Na dworcu zaatakowała nas grupa gospodarzy wychwalających swoje domostwa. Wybraliśmy najtańszą opcję, za naprawdę małe pieniądze.

Plaża na Krymie, Morze Czarne

Nie odwiedzaliśmy bogatych hoteli, ale myślę, że można śmiało ufać w ich wysoki standard 🙂 Za to plaże są genialne – nie tak zatłoczone jak polskie, woda jest czysta i ciepła. Można znaleźć całkiem odosobnione i dzikie zakątki. Urok przyrody i rzeźby terenu to najwyższej klasy wrażenia estetyczne (właściwie to zdanie odnosi się do całego półwyspu).

Plaża na Krymie

Kamienista plaża na Krymie, fot. Adam Warszawski

Step

Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu… powiem tak, Mickiewicz przesadzał nie tylko z przepaściami 😉 Chociaż akurat w kwestii stepu wiele się mogło zmienić od jego czasów, więc miejmy to na uwadze i nie oceniajmy Wieszcza zbyt surowo. Step jest, ale rozmiarami daleko mu do oceanu. Na pewno zrobi wrażenie na podróżniku, który taki teren widzi po raz pierwszy. Trzeba jednak mieć świadomość, że to nie jest dzicz z prawdziwego zdarzenia.

Stepowy krajobraz, krym

Krajobraz stepowy na Krymie

Bezpieczeństwo

W tej kwestii odnieść się mogę tylko do stanu z 2012 – jak pisałem we wstępie, jakiś czas przed wojną i aneksją tego terenu przez Rosję. Te wydarzenia mogły mieć jakiś wpływ na bezpieczeństwo. Chciałbym się natomiast odnieść do obyczaju i manier mieszkańców – pod tym względem raczej niewiele się zmieniło.

Otóż… czuliśmy się bezpiecznie. Ludzie reagowali na nas, Polaków, bardzo pozytywnie. Byli pomocni, chętnie brali na stopa, zdarzało się nawet, że wciskali nam jedzenie. Właściciel sklepu spożywczego zrobił nam kawę wysłuchawszy naszej historii – że stopem, że studenci, że z daleka. Stróż pewnej budowy rzuconej gdzieś na odludziu przy głównej drodze zaproponował nam nocleg, herbatę i… no, sami wiecie. Nie mówię po rosyjsku, ale jak już posiedzieliśmy razem ze dwie, trzy godziny to wyjął z kieszeni zawiniątko i zapytał: A Pakistan kurzicie?

Bałakława, Krym

Bałakława – tu w trakcie II wojny światowej mieściła się wykuta w skale kryjówka dla okrętów podwodnych, fot. Bartosz Ryszka

Ogólnie same pozytywy. Trafił się też Ukrainiec wbijający szpilkę w nasze pochodzenie (-Ale Lwów to pewnie byście chcieli znów dla siebie, da? -A co, chcecie oddać? – odparł mój towarzysz), na jednej z kwater trafił się też pijany mężczyzna, głowa rodziny, która po powrocie w nocy pod wpływem alkoholu nieco się awanturowała, ale były to epizody, które równie dobrze mogłyby się wydarzyć w Polsce.

Kultura

Większość osób, z którymi udało się nam porozmawiać definiowała siebie jako Rosjan. A ziemię jako rosyjską – przypominam, że było to PRZED aneksją. Mój towarzysz podróży nieźle mówił po rosyjsku i wyrażał opinię, że na Krymie mówi się po rosyjsku właśnie, nie zaś, jak na zachodniej Ukrainie – po ukraińsku. Uderzał też rosyjski przepych w samochodach turystów, ludziach, hotelach.

Tatarów nie spotkaliśmy. Polaków, niestety, prawie też nie. Prawie, bo gdzieś między wybrzeżem a skalnym miastem natrafiliśmy na Polkę w drugim pokoleniu. Po polsku nie mówiła prawie wcale, ale pochodzenie było widać na tyle dla niej istotne, że raczyła się tym pochwalić.

Architektura

Niżej podpisany zna się na temacie nie lepiej, niż wilk na gwiazdach – powiem więc tylko, że jest ładnie i różnorodnie 🙂 Oczywiście znajdą się dzielnice brudne, szare i śmierdzące. Jeśli jednak jesteś miłośnikiem zabytków z pewnością znajdziesz dla siebie dobrą pożywkę – i prawdopodobnie lepiej ode mnie będziesz wiedział, czego szukać 🙂

Twierdza genueńska w Sudaku, Krym

Twierdza genueńska w Sudaku, fot. Aleksander Kaasik

✈️ 🇺🇸
Wyjazd do USA