Wizyta na granicy dwóch Korei – zasady, atrakcje i propaganda

Artykuły, Z przygodami

  • Tekst: Monika Jaszczyk

  • Data publikacji:
    • Poznaj autora

      Monika i jej mąż Marcin (M&Msy w podróży) ponad 2,5 roku temu wyruszyli z Polski w autostopową podróż po świecie. Sympatycznej parze udało się dotychczas odwiedzić kilkanaście państw, m.in.: Chiny, Japonię, Laos, Filipiny, Nową Zelandię, Australię. Od 2017 współpracuje z magazynem Podróże Szyte na Miarę oraz Travel Architects spełniającym zarówno duże jak i małe marzenia podróżnicze.

Strefa zdemilitaryzowana dzieląca Półwysep Koreański na dwie części, to jedno z najbardziej niebezpiecznych i wbrew nazwie – zmilitaryzowanych miejsc na Ziemi. Oprócz tego, miejsce to stanowi ogromną atrakcję turystyczną, odwiedzaną przez niemal każdego turystę przebywającego w stolicy Korei Południowej.

Z uwagi na charakter tego miejsca, dotarcie tam samodzielnie jest niemal niemożliwe, dlatego bardzo wiele agencji turystycznych w Seulu organizuje wycieczki na granicę, aby móc popatrzeć sobie lub nawet na kilka minut wejść do najbardziej zamkniętego kraju na świecie. Jednak zanim zajmiemy się opisem odwiedzanych miejsc oraz atmosfery tam panującej, trzeba zapoznać się trochę z historią tego miejsca, jak powstało i dlaczego.

Tragiczna wojna

Po zakończeniu II wojny światowej, z inicjatywy Stanów Zjednoczonych i Związku Radzieckiego, Półwysep Koreański miał pozostać niepodzielony i miał zostać wybrany jednolity ogólnokoreański rząd. Jednak nie wszystko poszło zgodnie z planem i już w sierpniu 1948 roku została proklamowana Republika Korei na południu, a we wrześniu tego samego roku Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna ze stolicą w Pjongjangu. Wtedy to po raz pierwszy granica została ustalona na 38 równoleżniku.

Taki stan nie trwał jednak zbyt długo, gdyż przywódca Północy, Kim Ir Sen, miał w planie zjednoczenie półwyspu pod swoimi rządami. Rosnące napięcie wokół tej sytuacji, przygotowania Korei Północnej jak i Południowej do uderzenia, poszukiwania sojuszników w ZSRR I ChRL ze strony północy oraz w ONZ i USA przez południe, doprowadziło w końcu w czerwcu 1950 roku do wybuchu, trwającej 3 lata wojny koreańskiej.

Wojna w Korei, naloty USA

Amerykańskie naloty na linię kolejową

Przebieg konfliktu był bardzo zmienny. Początkowo, dzięki pomocy materialnej i finansowej ze strony Związku Radzieckiego, Korea Północna niemal całkowicie zdominowała przeciwnika. Na początku sierpnia 1950 roku siły południa wraz z Amerykanami i Brytyjczykami broniły się na zaledwie 5% terytorium półwyspu, w tzw. worku pusańskim. Jednak po dość szybkiej reakcji ONZ, ich siły wraz z sojusznikami przełamały oblężenie i z czasem losy wojny się odwróciły.

Linia frontu została przesunięta aż w pobliże granicy z Chinami. Wtedy na pomoc wojskom Kim Ir Sena ruszyły siły Chińskiej Republiki Ludowej, wypychając przeciwników na połdunie od Seulu. Ostatecznie obie strony zbliżyły się ponownie do 38 równoleżnika i sytuacja na froncie ustabilizowała się. Nie było widać efektów działań zbrojnych i ostatecznie zdecydowano się na podpisanie rozejmu w Panmundżomie 27 lipca 1953 roku. Wtedy to została ustanowiona granica pomiędzy obiema państwami na 38 równoleżniku, o długości 238 kilometrów i szerokości 4 kilometrów (po 2 km na północ i południe). W ten oto sposób powstała strefa zdemilitaryzowana dzieląca Koreę Południową z Koreą Północną, aby zapobiec dalszemu konfliktowi i jego ewentualnemu ponownemu wybuchowi.

Wojna Koreańska DMZ

Moment podpisania porozumienia o zawieszeniu broni, Panmundżom, 1953 r.

„Atrakcje” w trakcie wycieczki

Znając już historię powstania strefy zdemilitaryzowanej, można ruszyć na jej eksplorowanie. Pierwszym punktem na trasie wycieczki jest park Imjingak, w którym można zobaczyć znany Most Wolności. To tamtędy tuż po wojnie odbywała się wymiana jeńców wojennych. Dziś nie można już na ten most wejść, jest on ściśle strzeżony przez żołnierzy, kamery i ogrodzony drutem kolczastym. Do bramy prowadzącej do mostu, można zobaczyć dużo przywiązanych kolorowych wstążek upamiętniających rozdzielone przez wojnę rodziny. Są też i flagi Korei Południowej oraz zjednoczonego półwyspu koreańskiego, z wypisanymi życzeniami rychłego zjednoczenia.

Most Wolności Imjingak Korea

Most Wolności, fot. InSapphoWeTrust

Kolejnym przystankiem jest stacja kolejowa Dorasan, przez którą, jako ostatnią do 2008 roku przejeżdżał pociąg z południa na północ. Aby wejść na platformę stacji, trzeba dopłacić dodatkowe tysiąc wonów (3,20 zł). Dziś można tam podziwiać zdjęcia z czasów kiedy pociąg kursował oraz zrobić sobie przysłowiowe selfie ze znakiem – “Pjongjang 205 km”. Ze stacji, wycieczka prowadzona jest do punktu obserwacyjnego Dora. Tam przy dobrej widoczności można podglądnąć Koreę Północną i zbudowaną przez nią wioskę propagandową, a co ciekawsi mogą skorzystać za 500 wonów z lunet, aby bliżej przyjrzeć się życiu, które tam nie istnieje. Kolejny etap wycieczki prowadzi do tzw. Wioski Unifikacji, czyli Daesongdong. Jest to jedyne miejsce tak blisko granicy z Koreą Północną, gdzie mieszkają cywile. Na specjalnych warunkach toczy się tam w miarę normalne życie – sklepy, szkoła podstawowa, uprawa ziemi. Mieszkańcy muszą jednak przestrzegać godziny policyjnej, nie mogą opuszczać domu na dłużej niż 130 dni w roku, w zamian jednak otrzymują takie przywileje jak brak obowiązku płacenia podatków czy odbywania służby wojskowej oraz dotacje na uprawę ziemi.

Jeszcze zanim zbliżymy się do granicy z Koreą Północną i będziemy mieć możliwość jej przejścia, wraz z wycieczką zostajemy zabrani w miejsce, gdzie został odkryty trzeci tunel infiltracyjny wykopany przez żołnierzy Korei Północnej. Oficjalnie zostały odkryte cztery takie tunele, a informacja o nich podana do publicznej wiadomości, jednak przewodnicy podają, iż jest ich około 20. Po odkryciu trzeciego tunelu, władze Korei Północnej podały, iż przyczyną tego było poszukiwanie złóż węgla, jednak wchodząc do środka i widząc przygotowane dziury w ścianach pod dynamit, można szczerze wątpić w dobre zamiary Koreańczyków z Północy. Przed wejściem do tunelu, wszyscy są zabierani do sali, gdzie puszczany zostaje film na temat wojny koreańskiej i obecnych stosunków pomiędzy sąsiadami.

Korea Tunel inflitracyjny

Trzeci tunel infiltracyjny, fot. JoshBerglund19

Ostatnim, ale zarazem najciekawszym miejscem odwiedzanym w trakcie wycieczki jest JSA (ang. Joint Security Area), czyli Strefa Wspólnego Bezpieczeństwa.  Autobusem turystycznym dojeżdża się do Camp Bonifas, bazy wojsk Dowództwa Narodów Zjednoczonych, które stacjonują w JSA. Tutaj każdy turysta przechodzi kontrolę paszportową oraz wraz z przedmiotem mieszczącym się w jednej ręce (większość decyduje się na aparat) zostaje eskortowanym busem wojskowym bezpośrednio do strefy. Na miejscu, amerykański żołnierz wprowadza turystów w charakterystykę miejsca oraz poucza wszystkich o odpowiednim zachowaniu.

Zasady

Nie wolno wykonywać gwałtownych ruchów w stronę żołnierzy Korei Północnej, machać do nich, wskazywać ich palcem, uśmiechać się , wołać ich czy w ogóle się do nich odzywać. Jeżeli ktoś zdecydował się zabrać ze sobą aparat cyfrowy, którego ogniskowa nie może przekraczać 90mm, to zdjęcia można wykonywać tylko w określonych miejscach i w momentach wyznaczonych przez żołnierzy. W innym przypadku, aparat może zostać odebrany.

To jeszcze nie wszystkie zasady. Decydując się na wycieczkę całodniową, czyli odwiedzając JSA, każdy zostaje informowany o odpowiednim ubiorze. Nie wolno przyjść w podartych jeansach, legginsach, krótkich spodenkach czy sukienkach, krótkim rękawku, chyba że z jest to koszula z kołnierzykiem, odzieży w stylu militarnym, sandałach czy klapkach. Zastanawiające może być, dlaczego podczas zwykłej wycieczki turystycznej obowiązują takie dość rygorystyczne zasady. Po pierwsze, znajdujemy się w strefie militarnej. Po drugie, o czym mówi się bardzo często, propaganda Korei Północnej robi zdjęcia zagranicznym turystom ubranym w podarte jeansy czy krótkie szorty i przedstawia swoim obywatelom jako dowód że na „zachodzie” ludzi nie stać na porządne ubranie, a w Korei wszystkie są porządne.

Kamery DMZ Korea

Kamery Południa skierowane na stronę Północy. Po drugiej stronie znajduje się analogiczny budynek. Fot. Adam Warszawski

Co jeszcze może nas zaskoczyć wjeżdżając do JSA? Otóż każdy turysta zobowiązany jest do podpisania deklaracji, bez której wjazd nie jest możliwy. Odwiedzający zostaje poinformowany, iż wjazd do Strefy Wspólnego Bezpieczeństwa oznacza wejście również do strefy wroga, co może wiązać się z możliwością bycia rannym lub śmierci wskutek bezpośredniego działania wroga. Ponadto, Stany Zjednoczone Ameryki, Korea Południowa czy Dowództwo Narodów Zjednoczonych nie może zagwarantować bezpieczeństwa odwiedzającym i zostać pociągnięte do odpowiedzialności w przypadku wrogiego działania sąsiada z północy.

Odpowiednio ubrani, poinstruowani o zachowaniu, z podpisaną deklaracją, możemy ruszać w jedno z najbardziej newralgicznych miejsc na ziemi. Znajduje się tam linia demarkacyjna, wzdłuż której ustawione są trzy niebieskie baraki Dowództwa Narodów Zjednoczonych. Dwa skrajne to miejsce spotkań Komisji Nadzorczej Państw Neutralnych (w jej skład wchodzi Polska, Szwajcaria i Szwecja) oraz siedziba Wspólnego Oficera Łączności, który zapewnia kontakt między obiema stronami. W trakcie wycieczki, najistotniejszym punktem jest środkowy budynek, czyli miejsce, gdzie przedstawiciele Korei Południowej i Północnej się spotykają. Budynek jest podzielony na dwie części i obydwie wyglądają identycznie, z czego jedna znajduje się jeszcze na południu, a druga już po północnej stronie granicy. Dokładnie przez środek znajdującego się tam stołu negocjacyjnego przebiega granica, a nad nią czuwa żołnierz z Korei Południowej. To właśnie obok niego można swobodnie sobie przejść i choć na chwilę stanąć na terytorium Korei Północnej. Analogiczne wizyty są organizowane podczas gdy turyści będący w Korei Północnej odwiedzają Strefę Zdemilitaryzowaną. Wówczas w identyczny sposób można przejść na stronę południową budynku.

DMZ Korea Północna żołnierze

Żołnierze północnokoreańscy w trakcie wizyty turystów na granicy. Stoją przy zamkniętych drzwiach, które prowadzą na stronę Południa. Fot. Adam Warszawski

Propaganda

Większość turystów decydujących się na wycieczkę do strefy zdemilitaryzowanej, opisuje ją jako jedyne takie doświadczenie w życiu, świetną atmosferę czy niesamowite przeżycie. Jednak czy jest tak naprawdę?  Odwiedzając pierwszych pięć miejsc opisanych powyżej, czyli park Imjingak, stację Dorasan, punkt obserwacyjny Dora, wioskę Unifikacji i trzeci tunel infiltracyjny kompletnie nie można poczuć atmosfery panującej w stosunkach między obiema stronami. W każdym odwiedzanym punkcie rozwieszone są plakaty czy banery głoszące chęć pojednania i zjednoczenia z sąsiadem z północy oraz że jednocząc się będziemy żyć zawsze razem i szczęśliwie. Mimo wielu gróźb ze strony Kim Dzong Una, propaganda Korei Południowej wciąż wierzy w pokojowe pojednanie rozdzielonego narodu. Mając w świadomości obecne działania prowadzone przez Koreę Północną i widząc tak pokojowe podejście Korei Południowej, każdy turysta uzna to za naiwne, mało realne, a w dodatku taka otoczka nie pozwala nikomu odczuć powagi sytuacji.

Flaga Korei Południowej przy granicy

Gigantyczny maszt z flagą Korei Południowej, fot. Adam Warszawski

Film puszczany przed wejściem do trzeciego tunelu infiltracyjnego, jest tak propagandowy i pokazujący przyjazne stosunki między sąsiadami, że przewodnicy przepraszają potem turystów i są zawstydzeni  podejściem swojego rządu do sytuacji. Decydując się na wycieczkę tylko w te miejsca można być zawiedzionym i rozczarowanym, przede wszystkim podejściem Korei Południowej oraz tym jak przedstawiany jest obraz wojny koreańskiej i jej skutków po dzień dzisiejszy. Co ciekawe, spacerując sobie w odwiedzanych miejscach, znajdując się tak blisko granicy, można słyszeć w tle lecące z głośników muzykę oraz mowy propagandowe zarówno ze strony północy jak i południa.

Dopiero wkraczając do JSA, można odczuć, iż teren na którym się przebywa jest niebezpieczny, a sytuacja nie jest już tak optymistyczna. Tam mamy bezpośredni kontakt z żołnierzami USA czy ONZ, zostajemy przez nich przeszkoleni i instruowani, a na koniec eskortowani busem wojskowym. To tutaj można niemal stanąć twarzą w twarz z żołnierzami Korei Północnej, choć na chwilę przebywać na terytorium najbardziej zamkniętego i nieobliczalnego kraju na świecie. Już podpisując deklarację przed wejściem do JSA, zostaje nam przekazane do świadomości, iż wkraczamy na terytorium wroga i w razie jego ataku nikt nie jest w stanie zapewnić nam bezpieczeństwa i nikt nie będzie odpowiedzialny w przypadku naszej śmierci czy jakiejkolwiek szkody.

Żołnierze na granicy Korei Północnej i Południowej

Północnokoreańscy żołnierze na warcie przy granicy. Dokładny jej przebieg wyznacza widoczny na zdjęciu wysoki krawężnik. Fot. Adam Warszawski

Odwiedzając Seul, stolicę Korei Południowej, obowiązkowym punktem na liście rzeczy do zrobienia jest wycieczka do strefy zdemilitaryzowanej oddzielającej Koreę Południową od Północnej. Czy warto? Na pewno. Bez względu na to czy wybiera się wycieczkę tylko do pierwszych pięciu punktów, czy też odwiedza się JSA, warto zgłębić swoją wiedzę na temat najbardziej zamkniętego kraju na świecie oraz mieć możliwość popatrzenia sobie na nie czy też nawet przekroczenia z nim granicy. Jest to z pewnością niepowtarzalne doświadczenie, które łączy historię z aktualną rzeczywistością oraz pokazuje punkt widzenia tego samego choć rozdzielonego narodu.

Monika i jej mąż Marcin w 2015 roku wyruszyli w autostopową podróż z Polski do Azji. Przygody jakie ich spotkały (i dalej spotykają) możecie śledzić na ich profilu na facebooku M$Msy w podróży.

✈️ 🇺🇸
Wyjazd do USA