Życie w Australii – rozmowa z Basią Bordych

Wywiady

  • Tekst: Adam Warszawski

  • Data publikacji: 1 października 2016
    • Poznaj autora

      Podróżnik pełną gębą. Właśnie wrócił z 3 miesięcznej wyprawy, gdzie przez Irak i Syrię dotarł aż na Syberię. W Travel Architects i Podróżach Szytych na Miarę wykorzystuje swoją pasję i doświadczenie pomagając spełniać podróżnicze marzenia innych.

Rozmowa o Australii z Basią Bordych, która spędziła na tej wielkiej wyspie kawałek swojego życia. Jak sama mówi, z każdym dniem coraz bardziej zakochiwała się w tym kraju. Po powrocie do Polski podzieliła się z nami swoimi refleksjami na kilka tematów dotyczących „krainy kangurów”.

12 Apostołów - Życie w Australii
12 Apostołów, fot. B. Bordych
Okolice Melbourne - Życie w Australii
Okolice Melbourne, fot. B. Bordych
Krajobraz Nowej Południowej Walii - Życie w Australii
Krajobraz Nowej Południowej Walii, fot. B. Bordych
Opera w Sydney - Życie w Australii
Opera w Sydney, fot. B. Bordych
Gość w sypialni - Życie w Australii
Gość w sypialni, fot. B. Bordych
król szos - Życie w Australii
Król szos, fot. B. Bordych
Las deszczowy - Życie w Australii
Las deszczowy, fot. B. Bordych
Melbourne nocą - Życie w Australii
Melbourne nocą, fot. B. Bordych
Niewielki port w Sydney - Życie w Australii
Niewielki port w Sydney, fot. B. Bordych
Okolice Melbourne - Życie w Australii
Okolice Melbourne, fot. B. Bordych
Plaża w Noosa Heads - Życie w Australii
Plaża w Noosa Heads, fot. B. Bordych
Widoki przy Great Ocean Road - Życie w Australii
Widoki przy Great Ocean Road, fot. B. Bordych
Widoki przy Great Ocean Road - Życie w Australii
Widoki przy Great Ocean Road, fot. B. Bordych
Wybrzeże przy Great Ocean Road - Życie w Australii
Wybrzeże przy Great Ocean Road, fot. B. Bordych

Jak to wszystko się zaczęło i ile czasu łącznie spędziłaś w Australii? Życie w Australii zawsze cię fascynowało?

Pierwszy raz poleciałam tam pod koniec czerwca 2013 roku, aby sprawdzić jaka naprawdę jest Australia. Jeżdżąc samotnie autostopem przez 3 miesiące przekonałam się, że to cudowna kraina, pełna pozytywnych ludzi, dlatego postanowiłam, że po powrocie do Polski skończę studia i zrobię wszystko co w mojej mocy aby wrócić tam na dłużej. Tak więc przyleciałam do Brisbane w maju 2015 roku na kurs językowy, dzięki któremu uzyskałam wizę studencką, a zarazem możliwość pracy 20 godzin tygodniowo. To natomiast pozwoliło na pokrycie kosztów związanych z życiem. Kurs trwał do grudnia. Stanisław (mój mąż) doleciał do mnie na początku września. W grudniu wylecieliśmy do Nowej Zelandii jeździć tam rowerami przez 3 miesiące i pozwiedzać obie wyspy. Potem spędziliśmy jeszcze 3 miesiące w Australii, także podsumowując daje to około 12 miesięcy w „kraju kangurów”.

Rok to na pewno wystarczająca ilość czasu, aby wyrobić sobie szczegółową opinię o kraju. Mówi się, że to ludzie są najważniejszym elementem krajobrazu, ponieważ to przede wszystkim oni tworzą atmosferę danego miejsca. Jacy są Australijczycy i ich wpływ na Twoje życie w Australii?

Australijczycy są bardzo pozytywnymi ludźmi. Bardzo uśmiechnięci i pomocni. Szczególnie dla turystów. Wiele razy kiedy ludzie widzieli, że czegoś szukam, od razu podchodzili oferując pomoc. Australijczycy nie pozwolą Ci zginąć, szczególnie przekonałam się o tym podróżując sama autostopem. Każdy chciał mieć pewność, że nie jestem głodna i mam miejsce do spania, dlatego ani razu przez 3 miesiące nie spałam w namiocie!
Są to bardzo życzliwi i otwarci ludzie, którzy prawie nigdy nie narzekają. Nawet jeśli w ich życiu nie układa się różowo, to zawsze odpowiedzą, że wszystko jest w porządku.

Jaki jest ich stosunek do przybyszów, którzy zostają na dłużej niż przeciętny turysta?

Po głębszej analizie i dłuższym przebywaniu z Australijczykami można odnieść wrażenie, że ciężko jest stać się częścią ich grupy. Słyszałam opinie od wielu osób przebywających w Australii kilka lat, że ciężko było im znaleźć prawdziwych przyjaciół wśród „Aussies”. Potrzeba czasu, aby Australijczycy naprawdę się otworzyli na kogoś, kto pochodzi z innego kraju.

Powiedz parę słów o tamtejszej kuchni. Czy to prawda, że można ją porównać do amerykańskiej gdzie dominują fast foody? Czy od strony kulinarnej życie w Australii również jest takie pociągające?

Jeśli chodzi o jedzenie to trzeba przyznać, że jadają bardzo niezdrowo. Z tego co mi wiadomo, Australia znajduje się na drugim miejscu, za USA pod względem problemu otyłości. Szczególnie w mniejszych miejscowościach i na wioskach można spotkać otyłe osoby, przy czym w dużych metropoliach odniosłam wrażenie, że tacy ludzie skupiają się raczej przy fast foodach. Poza tym, nie da się ukryć, że w dużych miastach bardzo promuje się zdrowy styl życia. Wielu biegaczy, rowerzystów, rolkarzy oraz ludzi na deskorolkach. Przy ścieżkach rowerowych oraz w parkach znaleźć można plenerowe siłownie gdzie każdy znajdzie coś dla siebie. Poza tym na wybrzeżu surfing i pływanie to sens życia wielu mieszkańców.

To teraz nieco trudniejszy temat. Jak wygląda pozycja Aborygenów w społeczeństwie? Nie jest tajemnicą, że odkąd do Australii przybyli biali ludzie, ich losy to pasmo tragicznych wydarzeń. Jak teraz wygląda ich życie w Australii?

Kwestia Aborygenów to bardzo wrażliwy temat. Ich kultura sięga ponad 40 tys. lat. Cały ten czas żyli według swoich zasad, a teraz są zmuszeni podporządkować się „przybyszom” z innych krajów. W przeciwieństwie do Maorysów z Nowej Zelandii nie byli i nie są tak waleczni dlatego liczba Aborygenów drastycznie zmalała. Dopiero w latach 60. przyznano im jakiekolwiek prawa. Wcześniej byli uznawani na równi ze zwierzętami, dlatego też najzwyczajniej w świecie stawali się ofiarami polowań. Obecnie najbezpieczniej czują się w rezerwatach. Można ich spotkać licznie na północy oraz w centralnej części wyspy. Udało mi się z nimi porozmawiać w Sydney pod operą, jednak w dużych miastach są oni często traktowani jak atrakcja turystyczna…

Prawdą jest, iż występuje wśród nich problem z alkoholem. Wynika on z tego, że jest to dla nich stosunkowo „świeży” wynalazek, do którego nie są przyzwyczajeni. Także upijają się po spożyciu jego niewielkiej ilości i łatwo uzależniają się. Aborygeni nie są nauczeni pracy, nie wszyscy chcą się dostosować do stylu życia, który został im narzucony. Otrzymują wsparcie od państwa, jednak pomoc ta nie zawsze jest dobrze spożytkowana… Wiele organizacji udziela wsparcia młodzieży, chcąc im zapewnić edukacje i tym samym lepszy start w przyszłość. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że młodzi wybiorą dobrą drogę.

Jeśli już poruszyliśmy kwestię Aborygenów, to myślę, ze warto wspomnieć tutaj o „skradzionym pokoleniu”. Rząd australijski stosował praktyki przymusowej asymilacji ludności aborygeńskiej z białą. Dzieci były odbierane rodzicom i przeznaczane do adopcji przez białe rodziny bądź wychowywane w internatach. Dopiero w 2008 r. premier Australii Kevin Rudd wygłosił w parlamencie przemówienie, w którym przeprosił Aborygenów za dyskryminację i prześladowania jakich doznali do tamtej chwili…

Inną bolączką współczesnej Australii jest problem masowej imigracji. Jak władze starają się unormować te kwestie i czy w ogóle możliwe jest przeprowadzenie się tam na stałe legalnie?

To bardzo duży problem. Ludzie starają dostać się na wyspę różnymi sposobami, często na łodziach. Nie zawsze z terenów ogarniętych wojną, ale zawsze bez dokumentów, które pomogłyby w ich identyfikacji. Takie osoby odsyłane są na wyspy, które są przeznaczone do przetrzymywania takich przybyszy. Jest bardzo niewielka szansa aby ktokolwiek z nich otrzymał prawo pozostania w Australii. Rząd zdaje sobie sprawę z tego, iż na terenie kraju przebywa masa ludzi, którzy po prostu przylecieli „na chwilę”, a po upływie ważności wizy nie mają zamiaru wylecieć. Nawet w trakcie mojego pobytu odbyła się łapanka w Melbourne gdzie policja wyrywkowo kontrolowała dokumenty. Akcja spotkała się z negatywnym odzewem społeczeństwa, niektórzy porównywali te działania do zachowań Niemców w trakcie wojny.

Obecnie nie jest łatwo pozostać w Australii na stałe. Rząd ma wiele sposobów na redukcje chętnych. Zaczynając od wzrostu kosztów związanych z legalizacją pobytu, po podniesienie wymagań wobec potencjalnych zainteresowanych. Przyczynił się do tego ogromny napływ Azjatów we wcześniejszych latach. Ludzie ci nie znali języka, nie mieli chęci do pracy, tak więc dla gospodarki byli niepotrzebni. W chwili obecnej jest wiele krajów, z których przybycie jest o wiele trudniejsze niż z pozostałych. Między innymi są to kraje Ameryki Południowej.

Nie twierdzę oczywiście, że otrzymanie pobytu stałego jest niemożliwe. Jeśli dana osoba jest wykształcona w kierunku, na który w Australii jest zapotrzebowanie, może się okazać, że zostanie zaakceptowana i po 2 latach otrzyma pozwolenie na pobyt. Potrzeba na to wiele szczęścia. Pozostałe opcje wiążą się z ogromnymi kosztami związanymi między innymi z rozpoznaniem zawodu i uznaniem doświadczenia. Potrzebna jest na to spora ilość czasu.

Przejdźmy do przyjemniejszych spraw. Załóżmy, że mam tylko miesiąc czasu, a może nawet mniej. Gdzie mnie skierujesz jako turystę, który ma ograniczony budżet czasowy?

Osobie, która ma zaledwie miesiąc na zobaczenie Australii poleciłabym przylot do Melbourne. Obowiązkowo z kimś do pary. Tam wynajęcie auta, w którym podróżowałaby wzdłuż wybrzeża na północ. Wycieczkę polecam rozpocząć od Grate Ocean Road. Wschodnia część jest piękna! Tętni życiem i taka wyprawa byłaby niesamowitym przeżyciem! Na koniec nurkowanie i podziwianie rafy koralowej.

Melbourne, Sydney, Brisbane i pozostałe duże miasta są warte odwiedzenia, ale prawda jest taka, że prawdziwą Australię odkrywa się w niewielkich miasteczkach i wioskach, a także na pustkowiach. Jak tylko wyjedzie się poza metropolie to dostrzega się piękno Australii za każdym zakrętem… Szczególnie obserwując stada pasących się kangurów bądź misiaków Koala na drzewach.

Australia słynie z bardzo bogatej fauny. Na pewno podziwianie tych wszystkich niezwykłych gatunków jest ciekawym doświadczeniem, ale wiele mówi się także o niebezpieczeństwie jakie niesie ze sobą możliwość spotkania niektórych z nich, np. krokodyle, jadowite pająki, węże… Czy ryzyko, że coś nam się faktycznie stanie jest duże, czy trzeba mieć pecha?

Udało mi się spotkać dwa jadowite węże; brązowego oraz tygrysiego. Prawda jest taka, że jeśli zostawimy je w spokoju, to nie powinno nic się stanie. Problem może wystąpić podczas przypadkowego nadepnięcia takiego zwierzaka. Wtedy oczywiście będzie się bronił. Kolejnym ciekawym okazem była czarna wdowa. Tak jak wcześniej wspomniałam, należy zachować spokój i nie próbować dotykać spotkanego osobnika. W moim przypadku udało się spotkać te okazy z dala od dużych miast. Długo na to czekałam, ale udało się. Warto nadmienić, że większość tych strasznie wyglądających pająków, czy też węży jest niegroźna.

Warto pamiętać aby na północy kraju nie biwakować w pobliżu zbiorników wodnych gdyż bardzo łatwo o napotkanie krokodyla. Wiele razy słyszałam w wiadomościach o przypadkach śmierci po takim spotkaniu.

Czy masz jeszcze jakieś rady dla osób wybierających się tam lub planujących życie w Australii?

Według mnie kluczową kwestią jest przygotowanie sobie planu wycieczki. Wiąże się to z ogromną ilością przepięknych miejsc i ograniczającym nas czasem, a Australia jest ogromnym państwem. Pod względem powierzchni jest prawie 25 razy większa od Polski.

Poza tym, lecąc do Australii nastawiajmy się tylko i wyłącznie pozytywnie. Jest to przepiękne miejsce pełne optymistycznych ludzi, a każda chwila spędzona tam sprawia, że coraz bardziej zakochujemy się w tym kraju.
Australijczycy mają bardzo dobre zdanie o Polakach. Cenią ich za fach, rzetelność i bardzo dobrze wykonywaną pracę. Nie tylko starsze pokolenie ale również młodzi. Od razu kiedy usłyszeli, że jestem z Polski, wspominali zasługi naszych lotników w Bitwie o Anglię.
Podsumowując, można wiele opowiadać o krainie kangurów, jednak słowa nie są w stanie opisać piękna Australii… Trzeba zobaczyć ją na własne oczy…

✈️ 🇺🇸
Wyjazd do USA