Na pograniczu Nebraski oraz Dakoty Południowej znajduje się wyjątkowe miasto. Miasto, które wychodzi na przeciw Los Angeles czy Nowemu Yorkowi. A dlaczego? Dlatego, że nie stara się tak jak one być jedną z największych aglomeracji na świecie. Mowa tu o mieście oznaczonym kodem pocztowym 68746, do którego regularnie dochodzą listy. Niby nic dziwnego. Ale całe miasto może się pochwalić społecznością z tylko 1 mieszkańcem.
Monowi, bo tak nazywa się to miasto z 1 mieszkańcem, powstało w 1902 roku, kiedy to Fremont, Elkhorn and Missouri Valley Railroad wydłużyło swoją kolej do tego właśnie miejsca. Lata swojej świetności miasto miało w latach 30 ubiegłego wieku. Wtedy ta miejscowość była zamieszkiwana przez około 130 mieszkańców. Z czasem jednak było coraz gorzej. Młodsi mieszkańcy wyjeżdżali do większych miast w celu poszukiwania lepszej pracy, a starsi w końcu umierali. W 2000 roku zostało już jedynie dwoje mieszkańców – małżeństwo Rudy i Elsie Eiler. Niestety w 2004 roku Pan Rudy Eiler zmarł i od tamtego czasu jego żona jest jedynym mieszkańcem tego wyjątkowego miejsca.
Tak naprawdę to wszystko. Mimo, iż życie jest tam spokojne bo nikt nikogo nie goni, to jednak na głowie Pani Eiler są wszystkie sprawy miejskie. Jako jedyny mieszkaniec, Pani Eiler musi pełnić funkcję burmistrza, którego się wybiera w wyborach ze 100% frekwencją. W związku z tym kobieta musi opracowywać między innymi miejski plan inwestycji, aby otrzymać pieniądze ze stanu Nebraska. Na jej głowie jest również ustalanie podatki, co nie jest łatwe gdy jesteś zarówno najbogatszym jak i najbiedniejszym mieszkańcem miasta.
Oprócz tego Pani Eiler sporo czasu spędza w bibliotece miejskiej, w której do dyspozycji jest 5000 dzieł literackich. To wszystko na cześć jej męża, który był wielkim miłośnikiem książek. W mieście działa również bar prowadzony przez kobietę o nazwie Monowi Tavern. Co za tym idzie kobieta musi regularnie odnawiać pozwolenie na sprzedaż alkoholu i wyrobów tytoniowych. W związku z tym wysyła ona dokumenty do siebie jako sekretarza Monowi, podpisuje je jako urzędnik i przekazuje je właścicielce baru… czyli również sobie. W końcu wszystko musi być zgodne z prawem, prawda?
I mimo, iż Pani Eiler mogłaby porzucić to miasto i przeprowadzić się do dzieci w innych częściach Stanów Zjednoczonych to czuje się odpowiedzialna za to miejsce i robi wszystko, aby dla jego mieszkańców -a cały czas świeciły 4 latarnie miejskie i nie brakowało wody.
Jeśli chcemy się zatrzymać w tym miasteczku na dłużej to nie powinno być problemu z wynajmem pokoju. W mieście działają 3 domy, z czego tylko jeden jest obecnie zamieszkany przez Panią Eiler. Łatwo jest tu również dojechać samochodem. Jeśli więc jesteśmy w okolicy to warto wpaść chociażby do tawerny porozmawiać z jedyną mieszkanką miasta i dowiedzieć się jak to jest. Pamiętajmy, że odwiedzając to miasto tak naprawdę podwajamy jego populację. Brzmi ciekawie, prawda?
A jeśli urzekła Cię Monowi i czujesz, że miasto z 1 mieszkańcem, to miejsce, którego musisz odwiedzić lub po prostu chcesz gdzieś wyjechać i przeżyć przygodę swojego życia to wypełnij nasz formularz,a my pomożemy Ci zorganizować szytą na miarę podróż Twoich marzeń.